Po siódmych z rzędu wyborach parlamentarnych Bułgaria zaczyna wyglądać na coraz słabszą w polityce zagranicznej, co czyni ją bezbronną i stawia ją w pozycji defensywnej w stosunku do naszych sąsiadów i partnerów. Znajdujemy się obecnie w kręgu daremności, ponieważ te wybory w końcu przyciągną kilku nowych, małych graczy, ale nie zmieni to ogólnej orientacji, jaką chcą widzieć obywatele Bułgarii. Tak
powiedział w Przedwyborczym Studiu Radia „Focus” były wiceminister spraw zagranicznych Milen Keremedchiev .
Brak składu rządowego partii, które jasno wyrażają swoją orientację polityczną – to faktycznie być może zmyliło naszych partnerów w poprzednich wyborach – zauważył – „Wszystko się gotuje, Europa zmienia się bardzo szybko i jeśli Bułgaria nie będzie miała stabilnej polityki, za którą może stanąć stabilna większość parlamentarna, to w ostatecznym rozrachunku będzie to katastrofalne w nadchodzących dziesięcioleciach, co obecnie budujemy przyszłość Unii Europejskiej.”
Według niego główne tematy, które dotyczą Europejczyków i które bułgarscy politycy powinni w dalszym ciągu na nich podkreślać, raczej nie zostały ujęte w kampanii wyborczej, a według niego dzieje się to za siódmy raz z rzędu. Pierwszym i głównym tematem, który interesuje Europejczyków, jest bezpieczeństwo. Temat jest ważny, gdyż istnieje niebezpieczeństwo, że Bułgaria stanie się znacznie większym centrum dystrybucyjnym dla migrantów. Drugim ważnym tematem są finanse i temat wspólnego europejskiego długu, który dotyczy Bułgarii niezwykle poważnie. Trzecim jest rozszerzenie Unii Europejskiej – coś, co obecnie znajduje się również w porządku obrad Unii Europejskiej, a jest ignorowane w Bułgarii.
Milen Keremedchiev stanowczo twierdzi, że niepowodzenie stabilnego rządu w przejęciu odpowiedzialności i sprawowaniu rządów w tych trudnych czasach odsuwa ludzi od urn i prowadzi do apatii i niechęci do głosowania.