Ekscentryczna, koścista staruszka z charakterystycznie spiętymi do tyłu włosami, samotnica zaszyta w swojej wypełnionej papierosowym dymem pracowni malarskiej w Paryżu – właśnie tak wielu z nas kojarzy Olgę Boznańską, wybitną polską artystkę. Są jednak i tacy, którzy w ogóle o niej nie słyszeli albo znają ją tylko jako autorkę „Dziewczynki z chryzantemami”, czyli jednego z jej najsłynniejszych portretów. A przecież Boznańska ma na swoim koncie wiele wspaniałych dzieł, cenionych nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Trwale zapisała się w kulturze polskiej i europejskiej, a na rok 2025 przypada 160. rocznica jej urodzin i 85. rocznica jej śmierci. Z tej okazji warto bliżej zaznajomić się z życiem i twórczością malarki.

Olga Boznańska w pracowni


Dużą popularność zyskała już za życia i od tamtej pory jej dzieła nieustannie wzbudzają zainteresowanie. Choć rodzinny Kraków nie był dla niej zbyt łaskawy w początkowym okresie działalności artystycznej, a po opuszczeniu kraju Boznańska nie planowała powrotu na stałe, to w późniejszych latach nie raz miała jednak zatęsknić za tym miastem. Gdy po pierwszych sukcesach zagranicznych obrazy malarki nie spotkały się z uznaniem w Krakowie, Boznańska twierdziła, że to być może przez to, iż krakowska publika woli „kolorowość”, a jej prace były szarawe, utrzymane w stonowanej kolorystyce. Niezależnie od początkowej nieprzychylności niektórych krakowskich krytyków sztuki, zainteresowanie jej postacią nie gasło, a podsycała je sama artystka, osnuwając się woalką swoistej tajemniczości. Boznańska twierdziła na przykład, że jest o 5 lat młodsza niż w rzeczywistości i to niewinne kłamstewko tak bardzo zostało utrwalone w ogólnej świadomości, że nawet na paryskim nagrobku artystki widnieje nieprawdziwy rok urodzenia.

Olga Boznańska urodziła się 15 kwietnia 1865 roku w Krakowie. Jej matka była Francuzką, pracującą jako nauczycielka w polskich domach arystokratycznych. Ojciec natomiast był inżynierem o ziemiańskim pochodzeniu, człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Rodzice mieli duży wpływ na wybory życiowe córki, wcześnie odkryli jej talent i zadbali o to, by Olga otrzymała możliwie jak najlepsze wykształcenie. Córka z kolei darzyła rodziców zaufaniem i liczyła się z ich opinią, również po wyprowadzce za granicę. Ojciec przez długie lata wspierał ją finansowo. Boznańska miała też młodszą siostrę, Izabelę. Z domu młoda artystka wyniosła podobno swoiste melancholijne usposobienie i „balast przestarzałych konwenansów”, jak miały mawiać jej przyjaciółki.

Dla młodej Olgi, wychowywanej w zdominowanym wówczas przez malarstwo historyczne i autorytet Matejki Krakowie, pierwszymi nauczycielami byli m.in. malarz Antoni Piotrowski i Konstanty Górski, historyk sztuki. U samego Jana Matejki Olga lekcji nigdy nie pobierała, ani prywatnych, ani jako uczennica krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych – drzwi szkoły pozostawały wtedy jeszcze dla kobiet zamknięte (kiedy później zaczęto przyjmować kobiety na akademię, znanej już wówczas szeroko i cenionej Boznańskiej zaproponowano nawet stanowisko wykładowcy w tej instytucji, ta jednak odmówiła). Mimo braku wstępu do Szkoły Sztuk Pięknych, młoda adeptka sztuki malarskiej była słuchaczką wykładów na Wyższych Kursach dla Kobiet – pierwszej tego typu placówce na ziemiach polskich, założonej przez Adriana Baranieckiego. Od samego początku sposób malowania Olgi różnił się zasadniczo od oficjalnie dominującego w Krakowie matejkowskiego stylu, ale ponoć na naukę zagraniczną młoda krakowianka wyjeżdżała „z błogosławieństwem” samego mistrza.

Olga już we wczesnej młodości miała możliwość wyjazdów do Paryża i Wiednia, gdzie mogła poznawać arcydzieła wielkich mistrzów europejskich (szczególnie ceniła twórczość Velázqueza) i stykać się z obowiązującymi wówczas w sztuce trendami. Wyjazdy te z pewnością wpłynęły na kształtowanie się jej osobowości artystycznej.
Po pierwszych krokach na ścieżce artystycznej edukacji w Krakowie, przyszedł czas na dalsze kształcenie. W 1886 roku, w wieku 21 lat, Olga wyjechała do Monachium, by pod okiem tamtejszych autorytetów szlifować dotychczas nabyte umiejętności. Monachium przyciągało w tamtym czasie wielu polskich adeptów sztuki, przebywał tam m.in. Józef Brandt, a poza tym znajdowało się przecież o wiele bliżej Krakowa, niż choćby Paryż. Miało to znaczenie dla ojca artystki, który chciał mieć wpływ na rozwój talentu córki. Okres monachijski wywarł ogromny wpływ na twórczość Boznańskiej, która sama mawiała potem, że „malować nauczyła się w Monachium”, chociaż w momencie wyjazdu miała już w dużym stopniu ukształtowane poglądy na sztukę. Podczas pobytu w Monachium młoda malarka, jako kobieta, nie mogła studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Uczyła się więc w kilku prywatnych szkołach malarskich pod okiem różnych mistrzów, a po trzech latach pobierania nauki, Boznańska miała już własną pracownię. Przesyłane z domu pieniądze pozwoliły jej cieszyć się beztroskim życiem. Mimo swojej nieśmiałości, prowadziła dość bujne życie towarzyskie, obracając się w artystycznych kręgach. Znana była z nienagannych manier, lubiła ubierać piękne balowe suknie. Była to ogromna zmiana w życiu osobistym artystki, wcześniej żyjącej w Krakowie „pod kloszem” nadopiekuńczej rodziny, szczególnie matki. Wbrew fałszywemu obrazowi, utrwalonemu zapewne późniejszymi latami życia artystki, Olga była w młodości pełną życia kobietą i wcale nie stroniła od mężczyzn. Zachowało się wiele listów, jakie Boznańska otrzymywała od wielbicieli, jednak to artysta Józef Czajkowski był miłością jej życia. Była to miłość odwzajemniona, miało nawet dojść do ślubu, jednak jakiś czas po swoim powrocie do kraju, Czajkowski zerwał z Olgą, która ostatecznie nie miała zamiaru wracać na stałe do Krakowa. Z jego portretem, który Olga namalowała jeszcze w Monachium, artystka podobno nie rozstawała się aż do śmierci.
Warto wspomnieć, że właśnie w okresie monachijskim ujawniło się coś, co w twórczości Boznańskiej na zawsze odgrywać będzie główną rolę – stosunek artystki do barwy. To właśnie niezwykłe operowanie barwą wyróżnia malarstwo Olgi Boznańskiej. Kontur na jej obrazach odgrywa rolę drugoplanową, a granice obiektów nie zawsze są bardzo wyraźne – częściej sprawiają wrażenie jakby rozmytych. To kolorowi artystka podporządkowuje pozostałe środki wyrazu artystycznego. Sama miała stwierdzić kiedyś, że ma „o wiele więcej talentu do barwy, niż do formy” i to właśnie plamy barwne konstruują kompozycje jej obrazów, to one są główną formą wyrazu dla artystki. Boznańska często ograniczała przy tym paletę stosowanych kolorów do kilku pokrewnych barw. Niektóre ważne dzieła Olgi Boznańskiej z okresu monachijskiego to „Kwiaciarki” (1889) i „Ze spaceru” (ten drugi obraz został namalowany podczas pobytu w Olgi w Krakowie, również w 1889 roku), „Portret malarza Pawła Nauena” (1893) oraz „Dziewczynka z chryzantemami” (1884). Ostatni z wymienionych obrazów, będący niewątpliwie jednym z największych arcydzieł artystki, jest utrzymany w szarych i srebrzystych barwach, dominuje w nim kilka pokrewnych kolorów w różnych odcieniach. Szarości przełamane są jedynie karnacją i włosami owej tajemniczej dziewczynki, a także bielą kwiatów, które trzyma, wpatrując się w widza dużymi oczami. To wspaniałe dzieło sztuki można dziś podziwiać w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Pobyt w Niemczech przyniósł Boznańskiej wiele sukcesów, brała udział w licznych wystawach, m.in. w Berlinie, a także w Wiedniu, gdzie w 1984 roku otrzymała złoty medal za „Portret malarza Pawła Nauena”. Również w 1894 wystawiła „Portret Miss Mary Bremy” w londyńskiej New Gallery. Dwa lata później dwa dzieła malarki można było oglądać na wystawie w Paryżu, którą zorganizowało Société Nationale des Beaux-Arts. Wystawienie swoich prac na Polu Marsowym było spełnieniem marzeń malarki. W jej rodzinnym mieście wystawiała wówczas w Sukiennicach, w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, a w Warszawie debiutowała w 1889 roku wspomnianym wcześniej obrazem „Ze spaceru” w Salonie Krywulta. To oczywiście tylko część sukcesów wybitnej artystki w tym okresie.

W 1898 roku rozpoczyna się kolejny etap w życiu malarki – Paryż. Paryż, o którym marzyła, który ją fascynował i w końcu okazał się miejscem, gdzie pozostała już do końca życia. Wydaje się, że aby dalej realizować swoje cele artystyczne, Boznańska musiała przenieść się do stolicy Francji, bo tylko to miasto mogło otworzyć przed nią nowe możliwości na miarę jej ambicji. Tak też uczyniła, mając 33 lata. Pierwsza paryska wystawa artystki po przeprowadzce odbyła się w Galerii G. Thomasa, gdzie Boznańska wystawiła 24 prace. Dwie z nich – „Dziewczyna z tulipanami” i „Dwoje dzieci na schodach” – znajdują się dziś w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Dalej intensywnie tworzyła, mając do dyspozycji nowe inspiracje. W 1898 roku ponownie wystawiała swoje dzieła w kraju (w Warszawie i we Lwowie). Pochlebne wówczas opinie polskich krytyków łączyły jej twórczość z impresjonizmem. Co ciekawe, przeprowadzka do Paryża nastąpiła wbrew woli ojca artystki. Wciąż regularnie wspierał on córkę finansowo, choć martwił się tym, że rozdaje ona obrazy za darmo i przez to sama nie zarabia wystarczająco dużo, a na dodatek pożycza ludziom pieniądze. Rzeczywiście malarka nie odmawiała ludziom, którzy zwracali się do niej w potrzebie, często ze szkodą dla siebie samej. Jak pisała do jednej z przyjaciółek: „[…] wiem, że ludzie do mnie ciągną, bo wiedzą, że ich nie odepchnę […] zawsze rada będę każdemu pomóc”. Ojca artystki martwił również jej tryb życia. Pisał on do siostry Olgi, Izy: „Nie chce jeść, wygląda jak trup i pytam się, jaki będzie koniec? […] Siły ustaną. Zabija się herbatą, papierosami i niejedzeniem. Napisz jej, jak to mnie boli i niecierpliwi, bo na to nie mam rady żadnej…”. Olga niejednokrotnie odwiedzała Kraków, gdzie również miała swoją pracownię i tworzyła. W 1903 roku artystka namalowała portret ojca („Portret Adama Nowiny Boznańskiego”). Podobno zdążyła także sportretować swoją matkę, ale lokalizacja tego dzieła nie jest znana. Adam Boznański zmarł w 1906 roku.

Warto wspomnieć, że siostra malarki, Iza, również mieszkała w Paryżu i także przysparzała wielu zmartwień bliskim, w tym Oldze. Iza chorowała nerwowo i nie prowadziła zbyt zdrowego stylu życia, a nadużywanie alkoholu, narkomania i nieudane leczenie choroby psychicznej doprowadziły kobietę do samobójstwa. Jej relacje z Olgą były trudne, choć siostry niewątpliwie łączyła mocna więź i obie starały się pomagać sobie nawzajem. Samobójstwo siostry bez wątpienia było dużym ciosem dla Olgi, nie było chyba jednak zaskoczeniem. Malarka pisała w jednym z listów: „I smutno, straszliwie smutno w duszy. Tu nie chodzi o mnie, o moją osobę, ja poza tym wszystkim, ja nie żyję, chyba tylko tyle, ile cierpię z powodu wszystkich, którzy mi są najbliższymi, to jest ojca i siostry. […] I czyha na nią śmierć duchowa i wszystko bym dała, by ją ratować…i nie mogę, jestem bezsilna, nie mogę. Czekać muszę spokojnie aż rozum straci, a wtedy się ją zamknie między niepoczytalnymi do końca życia, jeżeli sama życia sobie wcześniej nie odbierze. Taka jedyna przyszłość dla tej istoty”.

Osamotnienie Olgi narastało już od czasu, kiedy zerwał z nią ukochany, Czajkowski, jednak artystka nie załamywała się pod wpływem trudnych przeżyć. Miała wielu oddanych przyjaciół, również w Polsce. Z sukcesem malowała i osiągnęła bardzo wysoką pozycję zarówno w ojczyźnie, jak i za granicą. Do jej dzieł okresu paryskiego zaliczają się m.in. „Portret Franciszka Mączyńskiego” (1902), „Portret Panny Dygat” (1903), „Portret Państwa Richet z córką Jacqueline”, słynny „Autoportret” (1906), „Portret Henryka Sienkiewicza” (1913). Oprócz licznych portretów malowała też obrazy, przedstawiające motywy miejskie (np. „Place de Thernes w Paryżu”). Głównie jednak to portrety były jej wizytówką i nie mogła narzekać na brak zamówień. To zmieniło się wraz z wybuchem I wojny światowej. Sytuacja materialna malarki pogorszyła się, zamawianie portretów stało się dla ludzi zarówno w Paryżu, jak i w kraju, czymś zbytecznym, ruch artystyczny znacznie osłabł. Krwawe żniwo wojny wstrząsnęło wrażliwą artystką, która pisała wówczas do znajomego – kolekcjonera obrazów, który został powołany do armii: „Gdyby sądzić ludzkość po obłąkanych i zbrodniczych czynach, jakie dziś popełnia, lepiej jak najszybciej połknąć pastylkę, która uwolniłaby nas od przedłużania budzącego wstręt życia […] Czy trzeba niweczyć każdą cząsteczkę boskości? Niszczyć wszystko, co uwzniośla duszę i serce? A co potem? Z naszych miast nie dochodzą żadne wiadomości, boję się, że nikt z naszych przyjaciół nie żyje”. W okresie wojny malarka mogła jednak liczyć na przyjaciół, zarówno polskich, jak i francuskich, którzy szukali dla niej nabywców obrazów w Szwajcarii.

Po wojnie artystka kontynuowała wystawianie swoich dzieł w paryskich salonach Société des Beaux-Arts. Uczestniczyła także w wystawie sztuki polskiej w Paryżu, gdzie wystawiła „Portret Zygmunta Pusłowskiego”. W tym czasie styl Boznańskiej ugruntował się, a paleta stosowanych przez nią kolorów nieco się rozjaśniła, zyskując cieplejsze akcenty. Powstały „Martwa natura” (1918), „Portret Pani Gościeńskiej” (1925), „Portret malarza René Jourdaina” (1925), „Autoportret” (1925). W latach dwudziestych Boznańska sprzedała portret Sienkiewicza Muzeum Narodowemu. W 1937 roku zdobyła Grand Prix na Wystawie Światowej w Paryżu, a rok później wystawiła szereg swoich obrazów na weneckim Biennale (kilka z nich zostało kupionych). Mimo to stan zdrowia i położenie materialne artystki pogarszały się. Boznańska cierpiała na sklerozę, artretyzm, w listach uskarżała się na egzemę. Można przypuszczać, że po samobójstwie siostry, do którego doszło w 1934 roku, Olga załamała się nerwowo. Jej przyjaciel, pracownik ambasady polskiej w Paryżu, tak pisał o stanie malarki: „P. Olga Boznańska jako człowiek zmieniła się chyba ogromnie. Zmieniła się tak bardzo, że Wielce Łaskawy Pan by jej może nie poznał…jest w P. Oldze tyle bólu, tyle cierpienia, tyle smutku, jest życiem tak już wyczerpana, żyje w tak, powiedziałbym, ciężkich warunkach, jest taką autokratką, tak bezwzględną, że nie wiadomo zupełnie, jak by tu można stworzyć choć najnormalniejsze warunki jej tutejszego bytowania”. W Polsce powstał wówczas nawet komitet pomocy artystce. Niestety, możliwości opieki nad artystką przez rodaków zostały przerwane wraz z wybuchem II wojny światowej. Olga Boznańska zmarła w osamotnieniu w okupowanym przez Niemców Paryżu, 26.10.1940 roku.

Boznańską we wczesnych recenzjach jej twórczości zaliczano do modernistów. Niekiedy przypisuje się jej prace do nurtu impresjonistycznego, co jest dużym błędem i sama malarka sprzeciwiała się utożsamianiu jej stylu z impresjonizmem. Choć artystka operowała barwą w typowy dla impresjonistów sposób, korzystała jedynie z pewnych doświadczeń tego prądu, nigdy nie podążając całkowicie impresjonistyczną ścieżką. Impresjoniści praktykowali malarstwo plenerowe, malowali głównie pejzaże, skupiając się na grze światła, by oddać atmosferę chwili. Boznańska natomiast malowała przeważnie portrety i wielopostaciowe kompozycje, a w palecie stosowanych przez nią kolorów znajdowała się czerń, odrzucana przecież przez impresjonistów. Do dziś jest znana głównie jako znakomita portrecistka, która potrafiła pędzlem doskonale oddać charakter portretowanej osoby. Choć tak naprawdę nie mieści się ona w ramach jednego kierunku artystycznego, twórczość Olgi Boznańskiej jest zaliczana do postimpresjonizmu i realizmu.

Dorobek Boznańskiej nie jest nam w całości znany, ponieważ była ona artystką bardzo płodną i pracowitą – malowała prawie codziennie przez wiele godzin, sprzedawała, a często także rozdawała wiele obrazów, przez co są ona dziś rozproszone po całym świecie i nie o wszystkich jej dziełach wiemy. Bardzo możliwe, że w przyszłości czekają nas jeszcze odkrycia jej obrazów, dotychczas nieznanych.


Autor: Mateusz Zawal


Źródła:
Blum Helena, Olga Boznańska. Zarys życia i twórczości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1964.


Andrzejewska Halina, Derwojedowa Anna, Derwojed Janusz i in. Polish Painting, Oficyna
Wydawnicza Auriga, Warszawa 2006.


Zdjęcia:
https://zbiory.mnk.pl
https://mnk.pl
https://audiovis.nac.gov.pl
https://muzhp.pl

Olga Boznańska z psem na tle obrazu


Olga Boznańska – Ze spaceru


Dziewczynka z chryzantemami

Olga Boznańska – Portret Józefa Czajkowskiego