Nieprawidłowości wyborcze stały się od 27 października jednym z głównych tematów w państwie. Ani nagranie wideo naruszeń, ani ogólna zmiana członków komisji w ostatniej chwili, ani dziwne nieprawidłowości w liczeniu według sekcji – nic z tego nie doprowadziło do podjęcia odpowiednich działań, a jedynie do przekazania odpowiedzialności. Pogłębia się kryzys zaufania wśród Bułgarów – odpowiedź kryje się nawet w relacjach między nami. Coraz więcej firm korzysta z wykrywaczy kłamstw. Wiktoria Boyadzhieva przemawia na antenie NOVA.
Zapotrzebowanie na usługę wykrywacza kłamstw rośnie. Donosi o tym branża, dodając, że skok polega głównie na testowaniu lojalności korporacyjnej. Czy pogłębia się kryzys zaufania w społeczeństwie i dlaczego poligraf stał się trzecim uczestnikiem naszych relacji? Radoslava, Dimitar Krumov i Evgeni Mateev mają odpowiedzi na te pytania. Radoslava Stanislavova od 2 lat jest kasjerką w sklepie spożywczym. Dimitar Krumov to biznesmen, właściciel sklepu w centrum Sofii. Evgeni Mateev jest poligrafem od 12 lat. Miejscem ich spotkań jest krzesło prawdy, zwane wykrywaczem kłamstw.
Wrażenie przebywania na tym krześle jest co najmniej niepokojące – mówi Radoslava. „Mimo że tu byłem, myślę, że jeśli tak się stanie, to taki powinien być sam wynik. Być może z powodu tej samej sytuacji, w której się znajdujesz. Tutaj teraz jestem trochę spięty. Ponieważ jestem przywiązany” – mówi.
„To normalne, nie ma osoby, która by się nie martwiła. Badałem ochroniarzy z pistoletami za pasem, którzy również martwili się testem” – mówi poligraf Evgeni Mateev. Według niego badania dotyczące mężczyzn i kobiet są takie same. „Nie ma znaczenia rasa, wykształcenie, wszyscy kłamią, podobnie jak my wszyscy, którzy jesteśmy obecni na tej sali” – mówi.
Radoslava zasiada na tronie prawdy po tym, jak pracodawca postanawia sprawdzić, czy jego zespół jest wobec niego lojalny. „Powiedzmy, że byłem bardzo ciekawy, czy odczyty z detektora są wiarygodne. To głównie. Postanowiłem to sprawdzić, badając moją laskę. Bo jeśli rzeczywiście jest wystarczająco wiarygodny, być może będę musiał kiedyś w przyszłości z niego skorzystać”. , udostępnia. Wyniki kontroli są pozytywne. „Po pozytywnych wynikach, może to da pozytywny efekt. Większe zaufanie do siebie” – zapewnia pracodawca.
Według Radoslavy wiadomość, że przejdą przez wykrywacz kłamstw, została przyjęta jako normalna. „W pierwszej chwili byliśmy zaskoczeni. Być może znajdą się ludzie obrażeni, ale nie podzielili się tym. To normalne, że ktoś czuje się niekomfortowo i mówi: „No to dlaczego on mi nie ufa, dlaczego on to robi” Radoslava nie ukrywa, że nawet jeśli czujesz się niewinny, poddanie się wykrywaczowi kłamstw jest jak odbycie jakiejś kary.
„Ludzie reagują różnie. Niektórzy się martwią, inni nieufnie, bo podejście społeczeństwa do wykrywacza kłamstw jest takie, że używa się go tylko i wyłącznie do ścigania przestępstw, że trudno ich oszukać” – mówi Poligrafista Jewgienij Matejew.
„Dobrze jest sobie ufać, ale dobrze jest też mieć kontrolę. Bez kontroli praca nigdy się nie kończy” – mówi właściciel sklepu Dimitar Krumov. „Każdy ma prawo spokojnie pracować we własnym towarzystwie. Czyli jest to swego rodzaju dom. Aby człowieka wpuścić do domu, trzeba mu zaufać. Są firmy, w których trzeba z tego korzystać, bo obowiązuje tajemnica informacji, praca wiąże się z większymi zasobami finansowymi itd.” – dodaje.
Poligraf Evgeni Mateev nieugięcie twierdzi, że na rynku istnieje większe zapotrzebowanie na tę procedurę. Przeciętnie przeprowadza się 30-40 badań miesięcznie. „Każdy składa idealne CV, w którym prezentuje się w jak najlepszym świetle, ale nie dzieli się z innymi takimi nielojalnymi czynami, jakich dopuścił się u poprzednich pracodawców. Zatem, jeśli ktoś dopuścił się nielojalności w którejkolwiek firmie, w której pracował, kiedy przyszedł do Twojej firmy, zatem ma taki schemat zachowań i nadal będzie uciekał się do zachowań nielojalnych – jest to odsetek znacznie mniejszy niż innych, bo wynosi 20-15%. Czyli 4-5 testów miesięcznie” – mówi profesjonalista.
Według niego zdarzają się też poręczyciele paranoiczni. „W rozmowie zastanawiamy się, czy poddać się badaniu na wariografie. Osoba, która podjęła już decyzję i uświadomiła sobie, że na tym badaniu musi być kłamstwo, szuka jakichkolwiek dowodów na to. to nie zaakceptuje wyniku „prawdy”. Na przykład dzwoni kobieta i mówi: „Chcę sprawdzić mojego męża. Wiem na 100%, że mnie oszukał. W takich przypadkach odmawiamy badania, nieletnim też odmawiamy.
Radoslava twierdzi, że gdyby musiała, to też by w życiu użyła wykrywacza kłamstw. Tak nie jest. Ucieknij jej, że jesteśmy świadkami kryzysu zaufania w całym naszym społeczeństwie. Samo życie w tej chwili narzuciło mu to. Ludzie są po prostu bardzo zaangażowani. I nie mają czasu, żeby się ze sobą porozumieć” – mówi. A według jej pracodawcy my, Bułgarzy, wątpimy prawie we wszystko. „Ostatnio ogólnie nie mamy do siebie zaufania. Może to nie w porządku i należy dać nam więcej szans, ale ogólnie tracimy do siebie zaufanie. Temat jest bardzo głęboki. Być może zaczyna się od polityki, od państwa i przechodzi na ludzi. Kiedy dana osoba jest zdemaskowana, traci pewność siebie” – mówi.
Sam akt głosowania w wyborach jest przekazaniem zaufania. W krótkim czasie do urn udaliśmy się siedem razy. Zdaniem wariografa, to także świadczy o kryzysie. „Kiedy widzimy te same osoby, w stosunku do których istnieją dowody na to, że dopuściły się nielojalnych działań, sami ludzie nie chcą na nich głosować, ponieważ po raz kolejny zostali okłamani” – mówi Mateev. Jego zdaniem, gdyby politycy z trybuny Zgromadzenia Narodowego codziennie przechodzili przez wykrywacz kłamstw, doprowadziłoby to do nowej rzeczywistości społecznej, bo gdyby to zostało wprowadzone w jakiejkolwiek instytucji, ludzie wiedzieliby, że jeśli coś zostanie wykryte, zrobione, co działa na szkodę innych. Przez jego wykrywacz kłamstw przeszli także politycy. „Jedna z partii wystąpiła z takim projektem, aby jej kandydaci poddali się badaniu na wariografie. Tu przebadano kilka osób, które były ministrami. Nie mogę podać informacji o ich wynikach, gdyż jest to poufne, ale te same osoby nadal pracowały w polityce, „mówi. Według niego w badaniach dotyczących polityków nie było nic konkretnego. „Każdy człowiek kłamie i politycy kłamią, tak jak ty i ja, ale pytanie brzmi, kto i w jakiej sprawie. Absolutnie każdy człowiek kłamie i kłamie każdego dnia” – kategorycznie.
Jednak w swojej twórczości częściej ustala prawdę niż kłamstwa. „Podajmy przykład badań interpersonalnych, np. podejrzeń o zdradę. Ponad 90% osób – ok. 95% przychodzi, żeby udowodnić, że czegoś nie zrobiła. Czyli tylko ok. 5% to osoby, które myślą, że jakoś im się to uda. uda się przekonać poligrafa, że ich ciało poprzez reakcje fizjologiczne da inną odpowiedź i w rezultacie zostanie ona przedstawiona” – mówi Mateev.
„Czasami okoliczności zmuszają do skłamania. Są takie sytuacje. Na pewno jest to szlachetne kłamstwo” – uważa Dimitar, który poddał swój personel wykrywaczowi kłamstw.
A zdaniem Jewgienija Matejewa Bułgar unika kłamstwa, bo jest człowiekiem moralnym i lubi dotrzymywać słowa. „Wiele osób tak twierdzi i do tego dąży, chociaż nie zawsze to realizuje” – mówi i bez wahania zauważa, że nie toleruje tego typu szlachetnego kłamstwa. Radoslava jest tego samego zdania. „Więc każde kłamstwo, duże czy małe, pozostaje kłamstwem” – zauważa. „Wolę mówić prawdę i żeby mówiono prawdę. Prawdę i tylko prawdę” – mówi bez wahania kasjer. Ona i Mateev nie mają wątpliwości, że uczciwość jest wartością. Ale zastanawiają się, czy bycie przebiegłym to zaszczyt. „Jeśli sztuką jest kłamać – nie! Jeśli sztuką jest zaradność, inteligencja – to dobrze” – mówi badający wariograf. „To zależy od tego, na czym polega ta sztuczka. Czasami warto wykazać się sprytem. Nie podziwiamy ludzi, którzy dobrze kłamią, ale podziwiamy mądrych ludzi, którzy wiedzą, jak to zrobić. To także rodzaj oszustwa. To cienka granica. Ale potem jest granica.Bycie zaradnym nie jest moim zdaniem sprzeczne z normami moralnymi” – podsumowuje Dimitar.
Źródło: https://www.focus-news.net/