Zima lat 1928–1929 pozostaje jedną z najsurowszych w historii Bułgarii i całej Europy. Mróz, który wówczas zamroził kontynent, osiągnął bezprecedensowe rozmiary – rekordowo ujemne temperatury, zamarznięte rzeki i jeziora, wstrzymany transport i odizolowane osady. Jednak najbardziej pamiętnym zjawiskiem naturalnym dla Bułgarii jest zamarznięcie Morza Czarnego – zjawisko, które zdarza się niezwykle rzadko i które będzie legendą przez pokolenia.

  • Powody: Arktyczne zimno nadchodzi z północnego wschodu

Na początku stycznia 1929 roku nad Europą napłynął potężny front arktyczny. Północno-wschodnie wiatry niosły masy lodu z Syberii i Rosji, które docierały na Bałkany. Temperatury na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego spadły poniżej -15, a miejscami nawet do -20 stopni Celsjusza. Woda morska zaczęła się ochładzać, a utrzymujący się przez tygodnie chłód bez znaczącego ocieplenia doprowadził do czegoś wręcz niewiarygodnego – powierzchnia Morza Czarnego zaczęła pokrywać się lodem.

Według relacji z tamtego okresu i danych archiwalnych morze w okolicach Warny i Bałcziku zamarza na głębokość kilkudziesięciu metrów od brzegu, a w niektórych miejscach lód sięga 300–400 metrów w głąb morza.

W regionie Burgas lód sięga nawet kilometra w głąb lądu, a w zatokach i lagunach jeszcze dalej. Powierzchnia morza, zazwyczaj niespokojna i srebrzysta, zmienia się w matowobiałą równinę, usianą kry i zamarzniętymi falami.

  • „Chodziliśmy po morzu” – wspomnienia naocznych świadków

Kroniki z tamtych czasów, publikowane w lokalnych gazetach, takich jak „Varna News” i „Burgas Voice”, opisują, jak ludzie z wybrzeża wychodzili na zamarzniętą taflę, aby zobaczyć cud na własne oczy. Dzieci jeździły na łyżwach po lodzie, rybacy wiercili otwory, aby sprawdzić, czy pod spodem nadal porusza się woda. W niektórych miejscach mówi się, że młodsi i odważniejsi docierali aż do krawędzi pokrywy lodowej – setki metrów od lądu.

„Całe morze stało się jak pole. Tylko w oddali, na horyzoncie, widać było cienki pasek poruszającej się wody – reszta była lodowata, nie było fal, nie było hałasu” – wspomina mieszkaniec Warny, cytowany później przez lokalnego historyka Hristo Sławowa.

Morze pozostawało zamarznięte przez około dziesięć dni, od końca stycznia do pierwszego tygodnia lutego 1929 roku. W tym czasie temperatura nie przekraczała zera stopni. Słońce pojawiało się rzadko, a lód stawał się coraz grubszy, osiągając na płyciznach grubość 20–25 centymetrów. Gdy wiatr ucichł, powierzchnia zamarzła całkowicie, niczym lustro.

W połowie lutego następuje powolne ocieplenie, lód pęka i zaczyna się kruszyć. Jednak widok „białego morza” pozostaje w pamięci wszystkich, którzy je widzieli.

  • Reakcja ludzi – między zdumieniem a podziwem

Miejscowi odbierają to zdarzenie jako cud natury, ale także jako przestrogę. Niektórzy księża modlą się nawet o łagodniejszą zimę, wierząc, że „morze zamieniło się w kamień z powodu gniewu Bożego”.

Dla wielu wydarzenie to było także powodem do dumy – bułgarskie wybrzeże Morza Czarnego zapisało się w międzynarodowych kronikach jako „miejsce, gdzie zamarza samo morze”.

Zdjęcia z tamtego okresu — rzadkie, ale robiące wrażenie — pokazują molo w Warnie pokryte lodowymi stalaktytami i łodzie uwięzione pod grubymi warstwami lodu w porcie Burgas.

  • Jedna zima pozostała w legendach

Od tamtej pory Morze Czarne nigdy nie zamarzło na tak dużą skalę. Zima 1929 roku pozostaje symbolem surowości natury i jej zdolności przypominania nam, jak mali jesteśmy w porównaniu z nią.

„Morze wtedy nie śpiewało, było ciche – i była to najdziwniejsza cisza, jaką można usłyszeć” – pisze warneński poeta Iwan Christow w swoich wspomnieniach z tamtych dni.

Źródło: https://www.vesti.bg/bulgaria/kogato-cherno-more-zamryzna-arkticheskiiat-stud-prez-1929-g.-v-bylgariia-6242392