W poniedziałek 28 kwietnia Hiszpania i Portugalia przeprowadziły śmiały i nieudany pierwszy eksperyment rzetelnego wdrożenia brukselskiej doktryny „Zerowej emisji netto” (zerowa emisja dwutlenku węgla do 2050 r.) sprzed dwóch dekad: Półwysep Iberyjski został pozbawiony prądu przez kilka godzin.

Szybko pojawiły się pytania: jak to możliwe, że w XXI wieku doszło do całkowitej przerwy w dostawie prądu? Czy był to atak terrorystyczny, czy cyberatak przeprowadzony przez zwykłych podejrzanych – Rosjan?

Wyjaśnienie było o wiele prostsze i nie spodobało się władzom: sieć energetyczna, w której miks energetyczny składa się głównie z odnawialnych źródeł energii, nie jest już tak stabilna jak kiedyś.

Na konferencji prasowej hiszpański dostawca energii elektrycznej Red Electrica potwierdził, że nie doszło do żadnego naruszenia cyberbezpieczeństwa. Według dyrektora generalnego Eduardo Prieto powodem jest to, że część produkcji energii elektrycznej spowodowała zablokowanie systemu. Dane opublikowane na stronie internetowej operatora energetycznego potwierdziły, że 28 kwietnia 75% produkcji energii elektrycznej w Hiszpanii pochodziło ze energii słonecznej, a technologie konwencjonalne i turbinowe stanowiły bardzo niewielką część miksu energetycznego kraju.

Nic dziwnego, że media i politycy na zmianę zaprzeczali temu, co wydawało się najbardziej oczywiste: oficjalna wersja głosi, że awaria nie była spowodowana przez odnawialne źródła energii. Co jest tego przyczyną? Żadne z oficjalnych organów nie udziela odpowiedzi.

Jednak dowodów nie da się dłużej zaprzeczać: szczyt produkcji energii elektrycznej z ogniw fotowoltaicznych w Hiszpanii, coraz większe trudności sieci elektroenergetycznej na Półwyspie Iberyjskim z dostosowaniem się do tej ogromnej podaży, wzrost energii wiatrowej z Niemiec, którą Francja, nie wiedząc, co zrobić, odsyła z powrotem do Hiszpanii. Konsumpcja nie jest tak silna jak produkcja, którą trudno zatrzymać, a przede wszystkim niewystarczająca „bezwładność” hiszpańskiej sieci, która nie potrafi dostosować się do tych nagłych wahań popytu i podaży.

Kryzys ten jest bezpośrednią konsekwencją decyzji energetycznych, niestety bardziej politycznych niż eksperckich, podjętych w ostatnich dziesięcioleciach przez Brukselę: zamykania elektrowni jądrowych i zastępowania ich odnawialnymi źródłami energii. Problemy te są powszechnie znane i to, co wydarzyło się w Hiszpanii, Portugalii i niektórych częściach Francji, nikogo nie dziwi.

Na przykład w artykule opublikowanym 13 stycznia 2025 r. w Le Point przez około 80 parlamentarzystów wzywa się do wprowadzenia moratorium na dotacje dla energii odnawialnej, wiatrowej i fotowoltaicznej, wspominając w szczególności o wpływie tych źródeł na stabilność sieci. Podkreślają oni znaczenie takich źródeł energii jak energia jądrowa dla zapewnienia stabilności francuskiego systemu elektroenergetycznego.

To samo ostrzeżenie wydał założyciel i były dyrektor francuskiej sieci przesyłu energii elektrycznej RTE, André Merlet. Podkreślił, że zbyt ryzykowne jest (na tym etapie) dążenie do miksu wytwarzania energii elektrycznej składającego się w ponad 50% ze źródeł odnawialnych. Hiszpanie podjęli taką decyzję, która okazała się katastrofalna w skutkach.

Instalacja elektryczna potrzebuje napięcia. Eksperci tłumaczą, że „potrzebna jest stabilność elektryczna, którą można zapewnić jedynie za pomocą technologii, które wytwarzają energię za pomocą turbin”, czyli elektrowni wodnych, jądrowych i elektrowni o cyklu kombinowanym.

Innymi słowy, powszechny blackout obejmujący całą Europę nie jest już kwestią „czy”, ale jedynie „kiedy”, a już wiemy, że odpowiedzialność za takie wydarzenie ponoszą w całości europejscy politycy i Bruksela, którzy odmawiają dostosowania swojej polityki do realiów i potrzeb obywateli Europy.

A gdy już dojdzie do ogólnoeuropejskiego zaćmienia, nie potrwa ono tylko kilka godzin. Jak wynika z raportu opublikowanego w ubiegłym roku przez Ember , think tank specjalizujący się w promowaniu wykorzystania zielonej energii, problem z siecią energetyczną w Europie jest znacznie większy, niż wcześniej sądzono. Opublikowany raport wskazuje na globalne, fundamentalne i systemowe problemy w europejskim systemie energetycznym.

Eksperci Ember twierdzą, że w ciągu ostatnich kilku lat firmy i deweloperzy, rządy i inwestorzy inwestowali w rozwój energetyki słonecznej i wiatrowej. Ale za całą tą „zieloną” agendą kryje się jeszcze jeden fakt, który jest pomijany: praktycznie nie inwestuje się w rozwój, renowację i odbudowę paneuropejskiej sieci energetycznej.

Źródło: https://obektivno.bg/sledvashtoto-spirane-na-toka-shte-bade-kontinentalno-zaradi-politikata-za-netna-nula-na-bryuksel/