„Nie podpisałem się na tej liście!” – napisał Stefan Radev, doktorant Uniwersytetu Medycznego w Sofii. Swoje stanowisko opublikował na Facebooku po tym, jak był zszokowany, gdy zobaczył, że jego nazwisko znalazło się na liście nauczycieli, którzy rzekomo sprzeciwili się zmianom w ustawie o edukacji przedszkolnej i szkolnej, zakazującej propagandy LGBT w szkołach.
Jego słowa potwierdza jego wcześniejsze wystąpienie na ten temat w parlamencie podczas komisji rozpatrującej sprawę propagandy LGBT fundacji „Single Step”, o której już Objektivno.BG napisał , że jest ona finansowana przez „Amerykę dla Bułgarii”. Publikujemy stanowisko Stefana Radewa, a także jego przemówienie w parlamencie przed ukazaniem się budzącego wątpliwości listu otwartego popierającego propagandę LGBT , w którym kategorycznie stwierdza, że jest jej przeciwny:
„Zastanawiałem się, czy w ogóle powinienem się w to zaangażować, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że na moim stanowisku są inni „zaplanowani” ludzie, którzy boją się lub wstydzą zabrać głos, ponieważ myślą, że będą musieli stawić czoła dobrze naoliwionej maszynie dobrze finansowanych fundacje, organizacje pozarządowe, media… No cóż, nie boję się i uważam, że nie należy milczeć, ale mówić prawdę.
Wczoraj koleżanka z Uniwersytetu w Sofii zapytała mnie, czy prawidłowo podpisałam listę przeciwko nowo przyjętej ustawie zakazującej propagandy homoseksualnej w szkołach. Na początku byłem trochę zszokowany, bo po pierwsze nawet nie wiedziałem, że istnieje lista imienna (w wiadomościach słyszałem tylko, że sporządzane są niezgodne z prawem listy „tysięcy naukowców”, ale nie przyglądałem się im).
Sprawdziłem listę przygotowaną przez Stanimira Panayotova i Stoyo Tetevenskiego ( link tutaj ).
I rzeczywiście zobaczyłem, że jestem tam zarejestrowany z moimi nazwiskami w dowodzie osobistym i stanowiskiem – doktorantem Uniwersytetu Medycznego.
A prawda jest taka, że nie tylko kategorycznie NIE podpisałem się pod ustawą zabraniającą propagandy homoseksualnej w szkołach, ale jeszcze w zeszłym tygodniu specjalnie udałem się do komisji Zgromadzenia Narodowego w tej sprawie, aby podzielić się opinią (osobiście i jako organizacji, której jestem członkiem) we WSPARCIU prawa i PRZECIW propagandzie homoseksualnej w szkole!
Jeszcze bardziej bezczelne i bezwstydne jest rzucanie nazwy mojego uniwersytetu za takie stanowiska polityczne. Występując w komisji, nie pozwoliłem sobie ingerować w sprawy Uniwersytetu Medycznego, w którym pracuję i wykładam, ale na tej liście znalazłem się jako przedstawiciel Uniwersytetu Medycznego.
Nie wiem, jak znalazłem się na tej liście. Ale wiem, że nigdy takiej listy nie wypełniłam i nie podpisałam, ani nie pozwoliłam, żeby ktokolwiek inny mnie spisał.
Pod tym względem mam czyste sumienie.
Następnie zdałem sobie sprawę, że są inne „podpisane” osoby, które podobnie jak ja nigdy się nie zapisały i nie zgodziły się na rejestrację, ale boją się (lub wstydzą) wystąpić. Cóż, nie boję się ani nie wstydzę.
Uważam nawet, że milczenie na temat obecności mojego nazwiska i nazwy mojej macierzystej uczelni, której zawdzięczam wykształcenie medyczne, wpisanie na listę w obronie edukacji homoseksualnej w szkole jest rzeczą niezwykle haniebną, która kala moje imię też, ale i uniwersytetu, bo Uniwersytet Medyczny nie ma NIC WSPÓLNEGO Z TEMATEM, ani ze szkolną propagandą homoseksualną.
Nie wiem, czy ktokolwiek umieścił mnie na liście, zrobił to celowo, czy przez przypadek, ale ja osobiście NIE MAM Z TĄ LISTĄ CAŁKOWICIE NIC WSPÓLNEGO i ZDECYDOWANIE ODRZUCAM JAKIEKOLWIEK Skojarzenia z nią.
A żeby było jeszcze jaśniej, zamierzam podjąć wszelkie dozwolone przez prawo działania, aby chronić moje imię i nazwisko, planuję przy pomocy znajomych prawnych złożyć doniesienie do Prokuratury o nadużyciu moich danych osobowych, a także osobiście złożyć sprawę przeciwko Stanimirowi Panayotovowi i Stoyo Tetevenskiemu, o których mówi się, że sporządzili i rozpowszechnili tę listę w mediach, za naruszenie mojej godności i powiązanie mojego nazwiska z obroną szkolnej propagandy homoseksualnej.
Chciałbym, aby w sądzie przynajmniej pan Stanimir Panayotov i Stoyo Tetevenski przeprosili mnie, a zwłaszcza kierownictwo Uniwersytetu Medycznego za ingerencję w kwestię polityczną w obronie seksualizacji studentów.
Wyjątkowo nieodpowiedzialne ze strony autorów listy jest publikowanie listy 666 osób (nie licząc mnie) i rozpowszechnianie jej w mediach bez sprawdzenia, czy dane osoby są rzeczywiście tymi, za które się podają, ponieważ z tego, co widziałem, na liście gromadzone są e-maile i telefony. Nikt mnie nie pytał ani telefonicznie, ani mailowo, czy wypełniłem ankietę, a interesuje mnie ten, kto ją wypełnił, jaki e-mail i numer telefonu podał (chętnie dowiem się w sądzie).
Radzę także innym przyjaciołom i kolegom z akademii, aby dokładnie sprawdzili, czy przypadkiem oni również nie znaleźli się na tej liście. Żeby się nie okazało, że w obronie propagandy homoseksualnej w szkole swoje podpisy podpisało kilkanaście osób, a potem zdecydowało, że ich niczego niepodejrzewający koledzy też się z tym zgadzają i nie mają nic przeciwko, aby ich nazwisko również znalazło się na tak haniebnej liście.
A na temat wpływu propagandy homoseksualnej mogę mówić bardzo dużo, sama będąc ofiarą propagandy homoseksualnej, która już za moich nastoletnich lat wciągnęła mnie w tak bezowocny tryb życia, że zmarnowałam ponad 3 lata życia.
Mogę też wiele mówić o dyskryminacji i nienawiści wobec „innych” w Bułgarii, ponieważ chociaż byłem wybielonym, aktywnym homoseksualistą, nie było dyskryminacji ani nienawiści ze strony zwykłych Bułgarów, ale w chwili, gdy zacząłem zadawać pewne pytania ludziom z tzw. -zwany „społeczeństwa LGBT” i pracując nad sobą, aby zaprzestać popełniania czynów homoseksualnych (dzięki Bogu, udało się, a później pragnienia homoseksualne zniknęły), rozpętały się fale dyskryminacji i mowy nienawiści ze strony tych samych „obrońców praw”, że jestem uwewnętrznionym homofobem” , że „uciekłam od siebie”, że „nie zaakceptowałam siebie”, że siebie nienawidzę, nie mówiąc już o bardziej wulgarnych wyrażeniach typu „utajone p…s albo wiesz, że nie ma byłych policjantów i p….si..
Byli homoseksualiści nie są mile widziani w „społeczeństwie LGBTI+”.
Może dzieje się tak dlatego, że ja – i wielu innych znanych mi byłych gejów, z których niektórzy nawet teraz mają prawdziwą rodzinę z żoną i dziećmi – czujemy się wyjątkowo niekomfortowo dla społeczności LGBTI+, ponieważ jesteśmy żywym dowodem obalającym „nowoczesny dogmat” że „taki się urodziłeś” i że jeśli poszedłeś jedną ścieżką, jeśli chcesz – masz wolną wolę, aby to zmienić.
Najwyraźniej my, byli geje, nie jesteśmy wystarczająco „inni” i nasze prawa nie muszą być chronione.
Z mojego doświadczenia wynika, że nie ma większych propagatorów nienawiści i podziałów wobec różnorodności (i społeczeństwa w ogóle) niż samozwańczy „Obrońcy Różnorodności”, którzy im za to płacą.
To zrozumiałe i na ten temat znam wielu byłych homoseksualistów, którzy mają wiele do powiedzenia, ale ze względu na piętno nie chcą tego powiedzieć..
No cóż, znowu się nie boję i uważam, że nie należy milczeć, ale mówić prawdę” – powiedział Stefan Radev.
Źródło: https://obektivno.bg/