Wywiad dla programu „Barwy Płowdiwu” w Radiu „Focus”  z Kristiyanem Vladovem z Regionalnego Muzeum Historii Naturalnej w Płowdiwie, który wyjechał na Antarktydę w ramach misji specjalnej.  

Powiedzcie nam, ile osób jest i co dokładnie zamierzacie ze sobą zabrać?

No cóż, cała grupa, na razie będzie nas 18 osób. To nasza pierwsza wyprawa, podróżujemy z naszym kolegą Stefanem Kyurkchievem. Naszym celem jest gromadzenie okazów, które następnie będziemy mogli przywieźć ze sobą, aby wzbogacić kolekcję przyrodniczą muzeum, w tym ryby i bezkręgowce.

Jakich konkretnie ryb szukasz? I wygląda na to, że to już trzecia próba, już jedną rybę stamtąd wyłowili.

Nie mamy konkretnego celu. Celem są wszystkie gatunki stamtąd, co oznacza, że ​​jest ich 5, ryby są odizolowane i stanowią dość interesujące mechanizmy adaptacyjne. Chcemy je obserwować w kontrolowanym środowisku, co pozwoli na dalsze badania nad ich mechanizmami adaptacyjnymi.

Jest to już trzecia próba, ale po raz pierwszy weźmiemy udział w niej u boku polarników, dzięki którym jest to możliwe. W zasadzie mamy do tej pory jeden okaz gatunku „Notothenia”. Jest z nami od dziesięciu miesięcy, rośnie. To jest to, co przychodzi mi na myśl na pierwszy rzut oka.

Jaka jest trudność i dlaczego musieliście pojechać osobiście? O ile wiem, ryby padły przy pierwszej próbie, nie mogły tu dotrzeć żywe. 

Zakupiliśmy specjalny sprzęt, który umożliwiłby przeniesienie gatunku, aby ułatwić przeniesienie gatunku, i mieć kontrolowaną temperaturę wody, ponieważ pochodzą z Morza Południowego. Trudność wynika z monitorowania, czy gromadzi się jakaś materia organiczna, aby mogły się oczyścić, pożywić w trakcie podróży. I ewentualnie, czy w naczyniach występuje agresja wewnątrzgatunkowa, aby mogły się poruszać.

Robimy to poprzez obserwację. I to jest właśnie nasz cel, aby móc je zachować przez całą tę podróż, ponieważ mamy doświadczenie w hodowli różnych gatunków i okazów, czy to ryb, płazów, gadów i owadów.

Ile ryb planujesz stamtąd przywieźć?

Nasze akwarium jest przeznaczone na 9000 litrów, to 9 ton wody, co oznacza, że ​​mniej więcej hipotetycznie mogę powiedzieć, że mogłoby w nim spokojnie żyć 40 ryb. Nie będzie żadnego problemu. Ich wielkość nie będzie większa niż 20 centymetrów.

Naprawdę chcesz napełnić to akwarium lodowe? Czy powinno być więcej gatunków?

Tak. Niech dzieci, i nie tylko dzieci, dowiedzą się o różnorodności gatunków zamieszkujących Antarktydę i o tym, jak ją chronić, gdyż globalne ocieplenie jest dla tych organizmów ogromną plagą, gdyż przystosowały się one do ekstremalnych warunków życia w zimnych wodach. Hipotetycznie, być może, przyszła hodowla w kontrolowanym środowisku mogłaby doprowadzić do korzystnych badań nad tym, jak temperatura na nie wpływa i czy mogą się rozmnażać w sztucznych warunkach. Z czasem będziemy podkreślać różne kwestie. Ale początkowo naszym zamysłem było sprowadzenie gatunków, które możemy hodować w sposób zrównoważony, które mogą być pokarmem dla nich i które nie mają żadnych problemów ani chorób, aby przyszłe badania mogły zakończyć się sukcesem.

Jesteś podekscytowany? Masz jakieś specjalne przygotowania? Mimo wszystko jest to nagła zmiana temperatury.

No cóż, zasadniczo od 2019 roku moi mentorzy, pod okiem których studiowałem na Uniwersytecie Sofijskim, nie tylko na Uniwersytecie Sofijskim, ale także na Uniwersytecie Narodowym, po raz pierwszy pojechali na Antarktydę, byłem studentem hydrobiologii i we mnie zrodziła się pasja i miłość do tych gatunków. Oznacza to, że bardzo się cieszę, iż będę mógł poruszyć kwestie, nad którymi pracowali nasi wybitni naukowcy w tej dziedzinie. Dla mnie jest to wielkie szczęście, przyjemność. Nie potrafię ci powiedzieć, jakie to było ekscytujące.

Wyruszasz z bułgarską ekspedycją. Teraz jedziesz do Sofii, dokąd stamtąd?

Aktualnie lecimy do Sofii, jutro rano mamy lot do Włoch. We Włoszech mamy przesiadkę do Buenos Aires i spędzimy dwie noce w Buenos Aires. Z Buenos Aires 6-go wyruszamy do Santiago w Chile. Mamy 5-godzinną przesiadkę, stamtąd jedziemy do Punta Arenas, śpimy tam dwie noce. Samolot zabiera nas do King George, a stamtąd nasz statek badawczy odbiera nas i zabiera na bazę. Noc spędzimy na samym statku, nie będzie nas na bazie.

Czy jesteś przygotowany i w ogóle się nie martwisz?

Tak, wielokrotnie pracowaliśmy w terenie, ale nigdy w takich warunkach. To dla nas wielki zaszczyt, że mamy okazję dotrzeć z Muzeum w Płowdiwie, przede wszystkim jako przedstawiciele, do naszej siedziby w Livingstone.

Powodzenia! A potem będziemy Cię szukać. Ile czasu zajmie Ci powrót?

Powrót statku planowany jest na 12 kwietnia. Chociaż to zależy od pogody. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie gładko pod względem logistycznym. W ten sposób jesteśmy informowani.

Czy wrócisz później statkiem?

Tak, wracamy statkiem. Wypływamy z Livingstone i stamtąd jesteśmy na morzu przez około 60-62 dni.

Powodzenia, baw się dobrze i przede wszystkim, doprowadź swoją robotę do końca!

Tak, tak. Będziemy naprawdę szczęśliwi, miejmy nadzieję, że warunki pogodowe będą sprzyjające i będziemy mogli bezpiecznie zrealizować nasze cele, ponieważ w terenie wciąż jesteśmy zależni od pogody.

Źródło: https://www.focus-news.net/novini/interviu/Dvama-plovdivchani-potegliha-za-Antarktida-Za-nas-e-golyama-chest-vrushtame-se-prez-april-2438384