Zwierzęta z farmy w Welingradzie nie będą zabijane. Tak napisano we wspólnym komunikacie Ministerstwa Rolnictwa i Żywności oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, rozesłanym w czwartkowy wieczór.

Gospodarstwo pozostaje objęte kwarantanną, wprowadzane są tymczasowe środki ograniczające przemieszczanie się owiec z i do obwodu pazardżickiego.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapewnia działania zgodnie z odpowiednim zarządzeniem dyrektora wykonawczego Bułgarskiej Agencji Bezpieczeństwa Żywności. Zaangażowaniem funkcjonariuszy Policji jest ochrona porządku publicznego, zapewnienie bezpieczeństwa i stworzenie warunków do wykonania polecenia – czytamy w komunikacie.

Od soboty ludzie z całego kraju gromadzili się w proteście przed fermą owiec w Welingradzie, gdzie wykryto ognisko zarazy małych przeżuwaczy. Ludzie mówili, że przyszli wesprzeć właściciela gospodarstwa. Niektórzy z nich stwierdzili, że są gotowi pozostać tak długo, jak będzie to konieczne, aby uratować zwierzęta.

We wtorek wieczorem Dyrekcja ds. Zarządzania Kryzysowego ds. Żywności, Zwierząt i Roślin Komisji Europejskiej wezwała do pilnej likwidacji ogniska zarazy owiec w Welingradzie. Powodem jest to, że dalsze opóźnienia w podjęciu działań zagrażają zdrowiu nie tylko małych zwierząt w całym kraju, ale także w całej Unii Europejskiej.

To z kolei może doprowadzić do zakazu eksportu bułgarskich produktów z mleka owczego, ostrzegają organizacje zajmujące się hodowlą zwierząt, według których im szybciej problem zostanie rozwiązany, tym szybciej rolnicy otrzymają świadczenia i będą mogli odbudować swoje gospodarstwa bez dalszych szkód jest spowodowane sektorem.

Organizacja Invisible Animals sprzeciwiła się ich ubojowi, nazywając to decyzją polityczną, powołując się na twierdzenia, że ​​zwierzęta nie wykazywały wyraźnych klinicznych objawów choroby pomimo dwukrotnego pozytywnego wyniku testu. Zdaniem organizacji stanowisko w sprawie uboju zwierząt nie jest jednoznaczne, ze względu na 3-kilometrową strefę kwarantanny wokół stada, która chroni je przed kontaktem z innymi zwierzętami i nie powinna być dla nich niebezpieczna.

Opinia eksperta ds. hodowli owiec prof. Ivan Stankov – były Minister Rolnictwa i Żywności oraz były rektor Uniwersytetu w Tracji, według którego z uśmiercaniem zwierząt należy poczekać dopiero wtedy, gdy pojawi się wyraźny obraz kliniczny choroby.

Jednak wczoraj na spotkaniu w tej sprawie w Ministerstwie Rolnictwa przedstawiciele organizacji hodowlanych zauważyli, że choć choroba ta charakteryzuje się niską śmiertelnością u owiec i kóz – zaledwie 2 proc., to pojawia się nowe ryzyko zarażenia pozostałych stad i zakaz eksportu produktów z mleka owczego. Zdaniem Bojko Sinapowa, przewodniczącego Zjednoczonego Bułgarskiego Związku Hodowców Zwierząt, „odpowiednie odszkodowania pomogą rolnikom odbudować gospodarstwa i przetrwać ten trudny okres”. „Jesteśmy za takim rozstrzygnięciem sprawy” – mówi Darina Shishkova – kierownik „Organizacji hodowli rodzimych ras owiec w Bułgarii”, cytowana przez centrum prasowe Ministerstwa Rolnictwa i Żywności.

Georgi Iliev, ojciec jednego z właścicieli, powiedział w sobotę dziennikarzom, że gospodarstwo rolne to jego całe źródło utrzymania. Porzuciłem zdrowie, kocham moje zwierzęta, jeśli je zniszczą, to też zginiemy – powiedział i zwrócił się o pomoc do p.o. Ministra Rolnictwa. Według niego owce nie chorują na zarazę.

Źródło: https://www.mediapool.bg/nyama-da-se-umartvyavat-ovtsete-vav-velingrad-fermata-ostava-pod-karantina-news365853.html